No nic, to moje najnowsze zdobycze, kupione pod koniec zeszłego roku - Tassles i Light Heart (razem z lalkami z McD).
Zaplątany krzaczek we włosach, musiałam go niestety częściowo wyrwać... :( Włosy odrobinę podcięłam i wyglądają całkiem przyzwoicie. Kuce od Zuzy nie wymagały jakiegoś szczególnego szorowania, zostały potraktowane delikatnie - nawet nie dokumentowałam tego pluskania. :)
Cała nowa gromadka, już umyta. Niektórym zostanie pewnie za jakiś czas kąpiel powtórzona, bo coś nie chcą współpracować. Ale i tak jestem całkiem zadowolona z efektów. :) Dwie nowe Pinkie do kolekcji (ta z McD - prezent od Zuzy; a propos muszę Wam pokazać, co dostałam od niej na urodziny :D).
Pozdrawiam Was ciepło (razem z Tassles), bo pogoda za oknem nieciekawa...
Nigdy nie zapomnę swojej zasyfiałej Sundance. Na zdjęciach nie wyglądała aż tak tragicznie, w rzeczywistości była szara, szara grzywa, szary ogon, szare ciało i śmierdziała banicją w piwnicy. Dobrze, że udało ci się odkrzaczyć kucyka. ;D
OdpowiedzUsuńI pozbyć się zapachu :) Niestety często zdjęcia są tak zrobione, że nie widać stanu, a później przychodzi rozczarowanie... Udało Ci się odszarzyć Sundance? :)
UsuńJa niedawno dostałam Pinkie z płynem i gwiazdkami, jest śliczna!
OdpowiedzUsuńJa też Pinkie, ale inną. :D
Usuń