Witajcie! :)
Ostatnimi czasy nie pisałam za wiele (no ok...nic nie pisałam...) bo szczerze mówiąc to niewiele się u mnie działo... W sumie tylko przebywałam trasę dom-praca-dom. Czasem jeszcze lekarz. Trochę się podenerwowałam przy okazji - naczekałam się na wizytę, prywatną, u chirurga... Ta wizyta to było jedno wielkie nieporozumienie i można je streścić tak: "co z tego, że pani wie, że coś się dzieje. Ja tu nic nie widzę, kupi pani sobie mydełko i przemywa, a teraz 100zł poproszę"... Zwątpiłam... W ogóle jak sobie pomyślę ile w tym roku wydałam na lekarzy to mi się płakać chce...
No ale nie narzekajmy!
W tym miesiącu mama łaskawie pozwoliła mi nie spłacać raty za laptopa (jak wspominałam w notce o customie) bo udało mi się wynaleźć niską składkę ubezpieczenia za autko (ok 350zł zamiast - średnio - 600zł) i zapłacić za to ubezpieczenie. Z tego powodu miałam ciut więcej pieniążków na koncie i mogłam sobie pozwolić na kucykowe zakupy! :D
W sobotę pojechałam z moim P. do Tesco - na drugą stronę miasta, jeszcze się władowaliśmy w korek... Ale wyprawa się opłaciła! :D Trafiłam na promocję na kucyki, których jeszcze nie miałam (bo jestem leniwą bułą i nie chciało mi się jechać wcześniej).
Tak - kupiłam 2 Pinkie :P Zawsze kupuję 2 - jedną na półkę w opakowaniu, a drugą wydostać z opakowania, pomacać i... dać na inną półkę..? Hmmm... Teraz myślę, że za dużo sensu w tym nie ma, ale nigdy nie ma "za dużo" Pinkie! :D