Witajcie! :)
W ostatniej notce obiecywałam, że opowiem Wam trochę o wyprawie do Warszawy na finały WGL :) Troszkę mi czasu zajęło, żeby napisać tę notkę, ale co chwilę coś wypadało ;) Ale do rzeczy...
Finały WGL w tym roku odbyły się trochę wcześniej niż w zeszłym - na początku kwietnia (8-9.04). Miejsce finałów odbyło się tym razem w Torwarze. O tym, że jedziemy na finały wiedzieliśmy już dużo wcześniej, więc spokojnie zarezerwowaliśmy hotel i bilety na przejazd. Postanowiliśmy, że pojedziemy dzień wcześniej i ciut dłużej zostaniemy w Warszawie.
Wyruszyliśmy w czwartek (07.04) z samego rana PolskimBusem. Podróż trwała długo (ale przynajmniej za dwie osoby zapłaciliśmy w dwie strony tyle ile w innych środkach transportu za jedną osobę w jedną stronę), więc trochę się nudziliśmy - Upset także.
Upset stwierdził, że głośnik i lampki są do niego podobne ;)
Po około 5 godzinach jazdy dojechaliśmy do Warszawy. Na szczęście w tym roku wiedzieliśmy co i jak, więc nie lataliśmy jak przygłupy po dworcu ;) Zaopatrzyliśmy się w bilety i pobiegliśmy na tramwaj ("Cooo? Ja nie zdążę? Potrzymaj mi plecak!"). Po kilku przystankach czekała nas przesiadka na autobus i... w tym momencie przypomniało mi się czemu nie lubię komunikacji miejskiej w stolicy... Przyzwyczajona do krakowskiej komunikacji zapomniałam, że w Warszawie to, że przystanek nazywa się tak samo to nie znaczy, że znajduje się w okolicy tego, na którym stoisz... Przyznaję się - nie ogarniam przystanków w stolicy ^^" Zawsze mam z nimi problem. Na szczęście komórka nie wyzionęła ducha i po chwili gapienia się na mapkę poczłapaliśmy w odpowiednim kierunku. Nie spodziewałam się, że przystanek będzie w tym miejscu, ale na szczęście z amoku wyrwały mnie drzwi autobusu, które mnie przytrzasnęły :P To nie był dobry dzień na myślenie ^^"""" Niezrażeni mini-problemami wysiedliśmy na przystanku, którego nazwy nie pamiętam (coś na R?) i zadowoleni poczłapaliśmy do hotelu. Ha! Nawet się nie zgubiliśmy! :D
Szybko dokonaliśmy zameldowania w hoteliku, ogarnęliśmy plan na dalszą cześć dnia - postanowiliśmy (czyt. ja się uparłam), że pójdziemy do ZOO! :D Tym razem poszłam na ławiznę - w recepcji poprosiłam o pomoc i informację gdzie znajduje się przystanek ^^" Z resztą już sobie poradziłam :3
Upset przy Moście Gdańskim
W ZOO oczywiście trochę zdjęć porobiliśmy :)
Upsetowi bardzo spodobały się duże koty :)
Creepy Pigmejka D:
A mnie zawsze wmawiano, że słonie wyglądają inaczej! D:
Przyznam, że warszawskie ZOO nie przypadło mi do gustu... Najbardziej denerwowały mnie te wszystkie tabliczki sponsorów. Czasem trudno było wśród nich znaleźć opisu zwierzęcia lub tego opisu wcale nie było - za to na "Zwierzątko sponsoruje XYZ" miejsce było zawsze...
No i druga rzecz - nie wiem czy my mieliśmy pecha i trafił nam się taki wyjątek, czy serio można przejechać przez ZOO autem? X___X Bo, że można tam zaparkować to...
Następnego dnia, z samego rana, poczłapaliśmy pod Torwar. Na szczęście nie mieliśmy do niego daleko (ok 10 min spacerem) bo pogoda nie rozpieszczała D:
Na miejscy byliśmy godzinę przed otwarciem - głównie dlatego, że nie chcieliśmy powtórki sprzed roku, kiedy to w kolejce spędziliśmy około 3-4 godzin. Tym razem było o wiele lepiej! Były dwa wejścia i oprócz początku - praktycznie zero kolejek :D Przydarzyła nam się też zabawna sytuacja kiedy P. dzwonił do kolegów z klanu - P. i jeden z nich stali do siebie plecami xD
Zarówno piątek jak i sobota wyglądały podobnie, więc dodam hurtem zdjęcia z obu dni :)
Stanowisko PS'a
Wielkie rozpoczęcie
Pierwsza bitwa - te same dwie drużyny spotkały się w finale. Ja kibicowałam HR, ale niestety przez głupi niefart przegrali :c Gdyby ktoś był zainteresowany powtórką rozgrywki finałowej:
Stanowisko komentatorów
Kolejka do gadżetów :P
Każdy na wstępie dostawał taką opaskę - w zależności od wyniku bitwy świeciła na czerwono albo na niebiesko :)
Upset bardzo polubił Wiewiórkę ;)
Patrzcie! Czołgunio pod kołderką! :D
Podsumowując - podobało mi się o wiele bardziej niż rok temu :) Czytałam wiele negatywnych opinii, ale trochę ludzie przesadzają.Moim zdaniem:
1) Były 2 kolejki - nie stało się z resztą w nich długo. My staliśmy godzinę, ale dlatego, że spanikowaliśmy, że będzie jak w zeszłym roku - nie było.
2) Było więcej miejsca - można było spokojnie łazić, na trybunach można było bez problemu znaleźć miejsce do siedzenia
3) Tak jak w zeszłym roku - nie można było wnosić ani picia ani jedzenia ALE za to w tym roku można było kupić jedno i drugie wewnątrz budynku. Rok temu w środku można było kupić tylko i wyłącznie Red Bulla, o jedzeniu nie mówiąc.A to, że ceny wysokie - no trudno - impreza była darmowa, można było dostać różne gadżety, zestawy, coś wygrać, więc chyba zrozumiałe, że organizator chciał też coś z tego mieć?
4) Kolejny zarzut jaki czytałam to taki, że było mało darmowych gadżetów. Serio? A worki, które rozdawali (w każdym było: koszulka, szalik, 2 kody do gry, breloczek, opaska na rękę)? A rzeczy, które można było wygrać w konkursach (np. słuchawki Razera, albo kody do gry)? Wystarczyło tylko chcieć :)
No nic - zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony ;)
Ja z chęcią się znów wybiorę za rok ^U^
~Hope~
czemu zawsze Upset Fakie jeździ na wycieczki? inne kucyki też by chciały! :-)
OdpowiedzUsuńA bo lubi :P Wcześniej jeździła jeszcze Pinkie, ale chwilowo jej się odechciało ;)
UsuńJestem wielką fanką Upseta ;p
OdpowiedzUsuń