wtorek, 3 marca 2015

Nie lubię walentynek...?


Witajcie!

Wiem, że jest już 3. marca i Walentynki były tak jakby już pół miesiąca temu, ale mam za dużą ilość rzeczy na za małą ilość czasu...

Myślałam już nad tym "świętem" wiele razy, dyskutowałam jeszcze więcej i nie mogę się do niego jednoznacznie ustosunkować D: Z jednej strony uważam, że jest to święto komercji (chyba się ze mną zgodzicie?), że sporo par świętuje na pokaz i mdli mnie od tego całego serduszkowego szaleństwa, że mam dość walentynek zanim się zaczną i staram się unikać walentynkowego stuffu jak tylko mogę... 
Ale... ale w tym roku tak jakoś wyszło, że obchodziliśmy walentynki. Nie jakoś specjalnie z kinem (bo zaczęli w kinach puszczać "Pisiont twarzy Greja" i już wyobraziłam sobie te kolejki na parking i do kas), czy restauracją, czy czymś (eeeee...co się robi w wale-w-tynki???)... tak właściwie to ten dzień nie różnił się praktycznie niczym od innych dni bo nie potrzebujemy "święta", żeby okazywać sobie uczucia. W sumie jedyna różnica polegała na małych upominkach, których na co dzień sobie nie dajemy i na tym, że wypiliśmy po 1-2 drinki (kolejna anomalia bo ja rzadko piję cokolwiek mocniejszego niż herbata ;) ). 





Swoją drogą zaliczyłam żenującą sytuację... Byliśmy na zakupach w Carrefourze i dorwała nas pani z Krk.fm i zaczęła nakłaniać do zagrania wiadomości walentynkowej ("proszę się nie martwić! mało osób się zgłosiło! na pewno puścimy życzenia!") i wzięcia udziału w konkursie ("losowanko już tylko za 30min! poczekajcie! możecie wygrać kupon rabatowy do Douglasa!")... Już pomijając to, że nie lubię takich akcji, jest to krępujące, nie lubię jak ktoś jest nachalny (a była), nie lubię robić czegoś na pokaz, to jeszcze niech mi ktoś powie - po co mam nagrywać jakieś życzenia skoro osoba, do której są kierowane stoi zaraz obok??? O_o Nie wiem... może ja jestem dziwna, ale uważam, że miłość to uczucie zbyt prywatne i intymne, żeby się nim afiszować... Że też nie wspomnę o parkach liżących się (inaczej tego nie nazwę) w miejscach publicznych =_____=

A  jakie Wy macie podejście do Walentynek?Raczej za? Przeciw? Co o nich sądzicie?


 To pierwszy temat jaki chciałam poruszyć. Drugi temat irytuje mnie bardziej od jakichś 2 miesięcy, a od miesiąca to już się jeżę na samą myśl. Od niecałego roku planujemy z P. zamieszkać razem. Mieliśmy zacząć szukać czegoś po mojej obronie. Obronę miałam w grudniu, ale jako, że nałożyło się kilka innych rzeczy, mieszkania zaczęliśmy szukać koło połowy stycznia-początku lutego. 
Wieeeeeeele razy znajdowaliśmy super mieszkanie i za w miarę dobrą cenę. Tak... i wtedy widzieliśmy dopisek działający jak - początkowo - kubeł zimnej wody, a w okresie późniejszym - płachta na byka. Ten tekst brzmiał: Agencja Nieruchomości... I jak czytaliśmy dalej - oprócz odstępnego, czynszu do spółdzielni, opłat za media oraz kaucji dla właściciela, trzeba było jeszcze zapłacić agencji prowizję.

Dla nieorientujących się w temacie - podam przykład:
Odstępne dla właściciela za udostępnienie mieszkania: 1000 zł miesięcznie
Czynsz do spółdzielni: 400zł miesięcznie
Media: ok 100-200 zł miesięcznie
Kaucja dla właściciela (zwrotna w chwili wyprowadzki z mieszkania): 1000zł
Jednorazowa prowizja dla biura nieruchomości: 1000zł (a już szczytem było ogłoszenie w którym ta prowizja była dwukrotnością miesięcznego odstępnego) - prowizję płaci najemca

I jak widać - wynajmując przez biuro nieruchomości, jesteśmy ok. 1000zł w plecy. I to jest temat, który mnie wkurza niesamowicie. Może ja czegoś nie rozumiem... Niech mnie ktoś przekona w logiczny sposób dlaczego tak ma być? Właściciel mieszkania podpisuje umowę z biurem nieruchomości, że poszuka mu ono najemcy. Ja (potencjalny najemca) szukam w internecie mieszkania na wynajem i trafiam na takie ogłoszenie i podoba mi się na tyle, że chciałabym wynająć. Skoro nie ja zleciłam nic nikomu i sama szukałam sobie mieszkania to z jakiej paki mam płacić prowizję agencji nieruchomości? Przecież to właściciel zlecił pracę agencji (nie mógł, albo mu się nie chciało szukać nikogo). Rozumiałabym jakbym to ja zwróciła się do agencji żeby mi znaleźli mieszkanie bo chcę sobie wynająć. Wtedy ok - ja zleciłam, wykonali swoją pracę, kasa się należy. Ale tak? To tak jakbym poszła do agencji i powiedziała "znajdźcie ale mnie mieszkanie, a kasę płaci właściciel mieszkania"... Kurcze no... Jeszcze bym zrozumiała jakby w ogłoszeniu było, że płaci się prowizję, ale wtedy nie płaci się pierwszego odstępnego/kaucji - wtedy spoko. Ale i to i to płacić? Powodzenia...

Niech mi ktoś to wytłumaczy tak, żebym zmieniła spojrzenia na temat, albo się chociaż mniej irytowała... 

Żeby nie było mało-kucykowo. Pochwalę się co dostałam na walę-w-tynki od mojego P. ^u^

Pinkusię z autkiem! :D I to był P. pomysł! :P Już z rok się przymierzałam do jej kupna, ale zawsze była za droga, albo miałam inne wydatki... Ale w końcu jest moja! <3


Wydaje mi się, że te bolce na tylnych siedzeniach pasują do dziurek w kopytkach brushabli, ale nie jestem pewna...

Spójrzcie tylko na tą malutką skrzynię zmiany biegów! <3


Ostatnio kupiłam sobie także gazetkę MLP z figurką Scootaloo :)

Nie wiem czemu, ale od jakiegoś czasu nie mam nawet co kupić z kucyków D: Cały czas czekam na Flutter Pie (error z chińskiej fabryki), ale idzie już ponad 2 miesiące i wciąż jej nie widać :( Kontaktowałam się ze sprzedawcą i mówi, że zazwyczaj dochodzi do 45dni roboczych... Poczekam do końca tygodnia i do nich napiszę :( Powiedzieli, że mogą mi w razie czego albo zwrócić kasę, albo wysłać jeszcze raz... Chyba im napiszę żeby wysłali jeszcze raz - napaliłam się na nią :< Jakby przypadkiem doszła to się pochwalę ;)

W razie czego zapraszam na mojego FB - tam ciut częściej coś wrzucam (głównie dlatego, że mogę na szybko wrzucić jakieś zdjęcie czy tekst za pomocą komórki ^^" ): www.facebook.com/HopeMLP

~~ Hope~~

















1 komentarz:

  1. lizaków w miejscach publicznych też nie trawię :(
    kuce mają urocze zadkowe ozdoby!
    a niektóre umowy mają jeszcze klauzulę o nieposiadaniu
    potomstwa, bo inaczej - na bruk! zgroza!

    OdpowiedzUsuń